piątek, 13 lutego 2015

ROZDZIAŁ 7

Kiedy adrenalina opadła, poczułam, że nogi się pode mną uginają. Osunęłam się na ławkę, a Rose z troską przytrzymała mnie za ramię. Nagle pożałowałam, że nie posłuchałam rodziców, którzy chcieli, żebym została w domu jeszcze przez tydzień. Ominęłoby mnie całkiem sporo emocji.
- Zadzwonię po twoją mamę. Spokojnie, odgryziemy mu się na imprezie.
Ach, wielka impreza. Faktycznie. Zupełnie o niej zapomniałam.
Organizowana jest co roku, i jest jedną z czterech imprez, na których dzieje się najwięcej. Ludzie są pijani, idą ze sobą do łóżka, podnosi się ranking i diametralnie zmienia.
Szczerze? Strasznie się boję tego, co ma nastąpić. Tego, co mam zamiar zrobić. Nie, ja się nie boję. Jestem autentycznie przerażona. Ta szkoła to czysta patologia, w pewnym sensie, a ja zaczęłam ją współtworzyć, namawiając dziewczyny do stworzenia własnego rankingu, choć to nawet nie był mój pomysł. Co więcej, zgodziłam się dołączyć do tego szaleństwa. Teraz muszę za to zapłacić.

Moje żebra wróciły do normy w dwa tygodnie, więc mogłam zacząć trenować i spokojnie chodzić do szkoły. Został tydzień do wielkiej imprezy. Wszyscy mówili tylko i wyłącznie o tym. Dziewczyny paplały o ubiorze, makijażu i chłopcach, a chłopcy, cóż... o dziewczynach. Przede wszystkim jednak - typowano zwycięzców. Od kiedy wieść o damskich rozgrywkach rozniosła się po szkole, wiele się mówi też o tym. Jak i o mnie. Strasznie przeszkadzają mi zaczepki na korytarzu, nieprzyjemne komentarze, ale nie robię z tego dramatu. Niech nie wiedzą, że przejmuję się bardziej niż powinnam.
A dlaczego? Jest kilka powodów. Pierwszy - jestem dziewicą. Drugi - nadal nie rozmawiałam z Charliem, co tworzy bardzo nieprzyjemną relację między nami. On unika mnie, jak tylko może. Nie przychodzi na zajęcia, a jeśli już, to siada na samym końcu klasy i pogrąża się w rozmowie z podejrzanym typem, który zawsze śmierdzi fast-foodem. Trzeci - Niall. Tutaj chyba więcej dodawać nie muszę.
On również unika mnie jak ognia, choć w zasadzie nic mu nie zrobiłam. To Rose przestawiła mu nos, a zrobiła to jak zawodowy bokser. Adrenalina to przecież najpotężniejsza broń organizmu ludzkiego. A przynajmniej tak nam wmawiają na biologii, na której nigdy nie uważam.
Wyszłam z klasy i skierowałam się do szafki. Nie spotkałam od rana ani Niall'a, ani Charliego, i dziękowałam za to niebiosom. Liczyłam na spokojniejszy dzień, kiedy podbiegł do mnie chłopak, którego kojarzę jedynie z treningów.
- Hej, słuchaj, masz kogoś z kim idziesz na imprezę w przyszły piątek?
- Jeśli to jest wstęp do pytania 'czy chcesz iść ze mną?' muszę cię rozczarować i powiedzieć nie - odparłam szorstko.
Byłabym skłonna się zgodzić, naprawdę, ale wiem, że za wszystkimi zaproszeniami, które uzyskałam (a uwierzcie, nigdy nie cieszyłam się takim zainteresowaniem) kryje się o wiele więcej. A mianowicie chęć zdobycia największej ilości punktów, żeby wygrać. Na początku ciężko mi było im odmawiać, ale potem jakoś samo wychodziło.
Wyjmowałam właśnie książki do algebry, kiedy poczułam, że ktoś za mną stoi. Odwróciłam się i natychmiast przylgnęłam plecami do chłodnego metalu, chcąc zachować dystans. Patrzył na mnie Niall.
- Czy czegoś potrzebujesz? - spytałam nerwowo i ponownie się odwróciłam, żeby wygrzebać z szafki rękawice na trening. Nie doczekałam się odpowiedzi, więc nadal szukałam. Zdenerwował mnie, bo nie ruszył się nawet o milimetr i wpatrywał się w moje plecy bardzo intensywnie, więc spojrzałam na niego. - Masz znowu jakiś problem ze swoją zakrzywioną psychiką?
Uśmiechnął się. Przysięgam. Nie rozumiem w żadnym stopniu tego człowieka. W jednym momencie zachowuje się  jak morderca cudownych, puchatych szczeniaczków, a w drugim jak ktoś normalny, kto okazuje jakiekolwiek pozytywne uczucie. Więcej jest tych pierwszych. Stąd moje zdziwienie. Całą sytuację można by spokojnie nazwać dziwną. Ale potem zrobiło się jeszcze gorzej.
- Przepraszam, okej?
Chciałam się cofnąć, ale dalej nie mogłam. Nie wiedziałam też, czy zacząć się śmiać, a może po prostu zignorować. Stałam po prostu z otwartą buzią i nie mogłam się ruszyć, tak mnie zszokowało to całe 'wydarzenie'.
- Rozmawiałem z Charliem.
Dalej zero reakcji z mojej strony. Halo, głupi mózgu, wymyśl coś!
- Słyszysz mnie? On nie jest na ciebie zły.
- Ja byłam wobec niego wredna, a ty mu to wyjaśniłeś? - wychrypiałam. Dziwnym trafem straciłam kontrolę nad swoim głosem. Nad życiem też, jeśli już mówimy o utracie kontroli.
- Tak, i na serio, już rozumiem, co zrobiłem źle.
- Źle z czym?
Dobra, poczułam się zupełnie nie w temacie. Czyżby umknęło mi pół życia przez te dwa tygodnie? Niall stał się dobry i przeprasza, Charlie magicznym sposobem mi przebacza bez mojej interwencji, choć co do tego pewności mieć  nie mogę. Coś musi być nie tak, nie wierzę w taki obrót akcji.
- Zachowywałem się, jak dupek.
Czy ja dobrze słyszę? Czy to sen?
- Tak? - spytałam ironicznie. Spojrzał się na mnie groźnie.
- Tak.
- I co my z tym zrobimy?
Poczułam przy nim nagły przypływ pewności siebie, kiedy przestał zachowywać się jak morderca. Jego spojrzenie uległo zmianie.
- Mam kilka pomysłów.
Zrobiło się niebezpiecznie gorąco w tej szkole. Policzki mi zapłonęły. Chyba nigdy nie zdarzyło mi się jeszcze zarumienić z takiego błahego powodu. A przez "powód" rozumiem chłopaków. Nigdy. Nie działali na mnie, nie zwracałam na nich uwagi. Najwyraźniej zaczęłam.
- Moglibyśmy na przykład pójść razem na imprezę.
Odetchnęłam z ulgą, odrzucając najdziwniejsze ze scenariuszy, które przewinęły się przez moją głowę, choć gdzieś w głębi umysłu wiedziałam, że to bardzo zły pomysł i już chciałam mówić nie. Jednak pokiwałam głową. Jestem taka głupia! Niall to agresor, zaliczył chyba każdą dziewczynę w szkole, jeśli wierzyć plotkom, a potem urabia mnie i ja natychmiast się zgadzam. Chyba ukradli mi godność w metrze. Czuję, że ta impreza będzie najbardziej upokarzającym wydarzeniem w całym moim życiu.
Opowiedziałam na biologii o wszystkim Rose. Jej reakcja była łatwa do przewidzenia.
- No chyba sobie, kurwa, żartujesz - powiedziała.
- Nie wiem dlaczego, jak i jakim cudem. Po prostu się zgodziłam. Muszę to jakoś odwołać, nie ma opcji, żebym gdzieś z nim poszła.
- Udaj, że zachorowałaś.
- Nie mogę zwiać ze szkoły, a to by było dziwne, gdybym zachorowała bezpośrednio PRZED.
- No to powiedz, że masz inne zobowiązania. Kot ci zdechł, czy coś w tym stylu.
- Jak nie pojawię się na tej imprezie, to wyjdę na głupią pindę, która namawia innych do robienia jeszcze głupszych niż ona sama rzeczy.
- Faktycznie, lepiej już, żebyś z nim poszła.
Chciałam jej odpowiedzieć czymś niecenzuralnym, ale pani Hancock rozkazała nam się zamknąć, więc pozostało mi rzucać krytyczne i niezadowolone spojrzenia w kierunku przyjaciółki, która zaczęło udawać, że bardzo interesuje ją biologia.
- Psst, Rose! - zwracałam na siebie jej uwagę. - Nie udawaj, że rozumiesz o co chodzi w biologicznym znaczeniu wiązań w związkach.
Zdradziło ją to, że lekko się uśmiechnęła, zanim zakryła buzię dłonią. Rozsiadłam się z zadowoleniem na krześle. Wiem, że ona mnie wesprze.
Pogrążyłam się w myślach i wpadłam na niezbyt przyjemny pomysł: a co, jeśli Niall wcale nie rozmawiał z Charliem, a ja idąc z blondynem na imprezę zepsułabym moją znajomość z chłopakiem, który tak naprawdę nie ma o niczym pojęcia?
Muszę to sprawdzić.
Wyciągnęłam ostrożnie telefon i włożyłam go do piórnika, żeby nauczycielka nie zauważyła. Potem napisałam szybko wiadomość.
"Nadal jesteś na mnie zły?"
Szybko dostałam wiadomość zwrotną.
"Nigdy nie byłem. Zrozumiałem, że sam zachowałem się podobnie."
W pewnym sensie - kamień z serca. Obróciłam się w stronę Charliego. Uśmiechnął się i pokazał na mój telefon, który natychmiast zabrzęczał.
"Nie chcę cię stracić. Naprawdę, nie przez coś tak głupiego jak gra. Przyjaźń?"
Uśmiechnęłam się do małego ekranu.
"Ja ciebie także. Przyjaźń :)"
W ten sposób straciłam ostatni argument, który mógłby przekonać Niall'a, że nie mogę iść z nim na imprezę, ale naprawdę mnie uspokoiła ta krótka rozmowa. Nabyłam nowego przyjaciela, który nigdy nie będzie tak ważny, jak Rose, ale będzie. A ja zamierzam być dla niego.
Ostatni wniosek dnia dzisiejszego: chyba nie będę umiała zaciągnąć byle kogo do łóżka. Umrę samotnie, na samym dnie szkolnej hierarchii. I wiecie co?
Mam to w nosie.

*jeśli przeczytałaś/przeczytałeś - proszę o komentarz*
zaczynają się moje ferie, więc liczcie na więcej rozdziałów!
+ przepraszam za wczoraj, ale nie byłam w stanie nic napisać, mam nadzieję, że rozumiecie

11 komentarzy:

  1. Rozdział bardzo mi się podoba.
    Heh, jestem ciekawa co zdarzy się na tej imprezie.
    @lovecarrots_69

    OdpowiedzUsuń
  2. O mój boże skbdkdhsbsjdbd
    Ona z nim idzie na impreze zjbdn
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, i coś myślę że będzie się w nim dużo działo haha
    Życzę weny!💕
    @iloveei

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam teraz z niecierpliwością na opis imprezy :D Mam nadzieję, że będzie się dużo działo :)
    ~A.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudownyyyy jak zawsze zreszta sama o tym najlepiej wiesz :* kochaam ich sceny razem i nie moge doczekac sie kolejnego 🔜 zycze duzo weny kochana :*
    @frooozeen

    OdpowiedzUsuń
  5. Czemu przeczuwałam,że on ją zaprosi? ehh...:/
    Czekam z niecierpliwością na imprezę i dalszy rozwój wydarzeń!!!
    @_kalajn_

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ohh :) kocham to
    naprawde boskie
    szczerze to nw kiedy czego można się spodziewać
    :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Uuuuu nie mogę doczekać się imprezy :) ciekawe co tam wymyślisz ;>

    OdpowiedzUsuń
  9. Niall przeprosił a ja byłam zdziwiona tym że byłam zdziwiona.

    OdpowiedzUsuń
  10. ciągle nas zaskakujesz, brawo!
    uwielbiam to ff, poważnie. bardzo bardzo
    jestem ciekawa co się stanie na tej imprezie, w sumie nawet nie ma co spekulować bo i tak wyjedziesz z czymś na co bym nigdy nie wpadła
    bardzo niecierpliwie czekam na kolejny
    @kisevil

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie moge się doczekać się tej imprezy x

    OdpowiedzUsuń