niedziela, 1 maja 2016

ROZDZIAŁ 2

Wróciłam do domu zmęczona, jak nigdy wcześniej. Rzuciłam plecak w kąt i snułam się w poszukiwaniu mamy. Znalazłam ją w salonie, gdzie rozpakowywała naczynia i układała je w kredensie.
- Mamo, mam problem.
To jest cudowne. Mogę podejść do mamy w każdej chwili, powiedzieć jej o czymkolwiek, a ona sprawi, że zacznę się z tego śmiać i znajdę jakieś rozwiązanie. To taka typowa luźna mama. Trzyma dyscyplinę, ale też raz upiła się ze mną na imprezie. A jak wiadomo, w Stanach wolno pić od 21 roku życia, więc rozumiecie chyba, jak silna była nasza więź i jaką wariatką była ta kobieta.
- Masz okres? Kochanie, to nie jest problem, chłopcy zrozumieją - zażartowała, zaabsorbowana swoim zajęciem.
- To problem tej natury, ale niekoniecznie w tej postaci.
Mama spojrzała się na mnie ze zdziwieniem. Nigdy nie przychodziłam do niej ze sprawami łóżkowymi, bo, o mój losie, takich spraw nie było.
I wtedy wszystko się ze mnie wylało. Rose, gra, ci przystojni chłopcy, zostanie Jedynką, płacz w damskiej toalecie. Autentycznie, cała frustracja i przerażenie tamtego dnia, a sporo tego było, jeśli ktoś spytałby mnie o zdanie.
Czekałam na żart, mądrą życiową radę, ale moja rodzicielka wyglądała, jakby jej system operacyjny uległ ciężkiemu zawieszeniu. Otarłam łzy z policzków i uniosłam brwi.
- Dobra, nie chcesz mówić? To idę do ojca. TA...
- Przestań się drzeć, myślę.
Siedziałyśmy parę minut w ciszy, podczas gdy w głowie mojej matki najwyraźniej odbywały się skomplikowane procesy myślowe. Nie chciałam jej przeszkadzać, więc skubałam nitkę zwisającą z obrusa.
- Ci chłopcy są bardzo przystojni? - spytała w końcu mama.
- Jak cholera.
- I chcą uprawiać z wami seks za punkty?
- Coś w ten deseń.
- Co to jest, pierdolony PayBack?!
Odebrało mi mowę. Już dawno nie słyszałam przeklinania w domu. Ale na tym mama nie skończyła. To, co powiedziała potem jeszcze bardziej mną wstrząsnęło.
- Nic z tym nie zrobisz. Postaraj się nie chodzić z nikim do łóżka za punkty. A jeśli już, to wybierz chociaż takiego chłopca, który ci się spodoba.
- MAMO! - wydusiłam z siebie w końcu.
- No co? Świat się nie zawalił, ludzie sypiają ze sobą z różnych powodów. Gdybym była na twoim miejscu, po prostu wybrałabym najlepszego z nich i wykorzystała w każdy możliwy sposób. Niech z twojego statusu wynikną jakieś korzyści.
Nie takiej pomocy oczekiwałam. Zabrałam swój plecak i poszłam do pokoju.
To tylko pierwszy dzień, zero lekcji i taki natłok emocji. Włączyłam laptopa i usiadłam na łóżku. Rose obiecała mi, że wyśle mi zaproszenie do znajomych, więc weszłam na Facebooka. To, co zobaczyłam zmroziło mnie jeszcze bardziej, niż słowa mamy.
1403 zaproszeń do znajomych.
Domyślam się, że to przez mój "status" gwiazdy. Zaakceptowałam tylko jedno z nich, od Rose. Reszta musiała sobie jakoś zasłużyć.
Kolejny dzień przyniósł sporo niespodzianek. Wszyscy byli dla mnie bardzo mili, łącznie z dziewczynami, a chłopcy wcale się nie narzucali tak, jak bałam się, że to będzie. Razem z Rose chodziłyśmy na zajęcia i na stołówkę, na której było w miarę dobre jedzenie. Normalna szkoła i normalny dzień.
Z chęcią pożegnałam się o 16 z nowo poznanymi osobami i podążyłam na boisko, gdzie miał odbyć się mój pierwszy trening. Musiałam wypaść dobrze, żeby nie siedzieć na ławce do końca sezonu.
Mina mi zrzedła, kiedy zobaczyłam kandydatki na biegaczy.
Wysokie, potężne... nosorożce. Czułam się tak, jak suche źdźbło trawy pomiędzy ogromnymi zwierzętami z Afryki. Wszystkie po około dwa metry wzrostu, a ja? Niewiele ponad metr sześćdziesiąt. Stanęłam dzielnie w szeregu w oczekiwaniu na trenera, a wszyscy patrzyli się na mnie. A przynajmniej tak się czułam. Może to moja nowa mania prześladowcza, którą nabyłam przez głupich, naładowanych hormonami nastoletnich zboczeńców?
Trener wyszedł z szatni. Średniego wzrostu, lekko wyłysiały, obśmiał się jak norka, kiedy tylko mnie zobaczył. Kazał nam biegać i robić różne inne rzeczy. Dopiero potem przedstawił akcję, którą miałyśmy wykonać na boisku. A przynajmniej dwie grupy, na które nas podzielił. Modliłam się o przeżycie, choć wątpiłam, czy modlitwy zostaną wysłuchane.
- Dobra, krasnalu, wybiegasz, śmigasz między nogami przeciwników i robisz przyłożenie - powiedział głośno do mnie, pokazując na planszy jak dokładnie ma wyglądać ta rozgrywka. Pokazałam, że rozumiem i wbiegłam na boisko.
Powitały mnie chichoty dziewczyn z przeciwnej drużyny i pełne niedowierzania kręcenie głową współzawodniczek. Uśmiechnęłam się do stojących przede mną.
Zaczęła się akcja. Minęłam zdezorientowane przeciwniczki i pobiegłam jak najszybciej mogłam. Z prawej strony słyszałam wrzaski trenera:
- BIEGNIJ SZYBCIEJ, DOGANIAJĄ CIĘ! TAAAK!
I wtedy 34 rzuciła mocno piłkę. Złapałam ją bez problemu, ale przede mną, jak spod ziemi, wyrosła biegaczka, która chciała mnie zablokować. Nie za bardzo wiedziałam co robię, ale skoczyłam...
...a potem pobiegłam dalej.
Udało mi się. Dostałam się do drużyny, zaliczyłam przyłożenie, mistrzowską akcję. I czułam się z tym naprawdę dobrze.
Może i byłam Jedynką, kolejnymi punktami do kolekcji, ale jestem też najniższym biegaczem jakiego widziały szkolne drużyny stanowe.

Zdecydowanie nabrałam pewności siebie, zarówno w szkole, jak i na boisku. Ludzie mnie polubili, a lekcje były ciekawe, chociaż zajmowały większą część dnia. Codziennie rozpoczynałam angielskim, potem przychodził czas na algebrę, trening, obiad, biologię i kolejny trening. Zajęcia rozpoczynały się o 8 i kończyły wieczorem.
W szkole spędziłam praktycznie cały tydzień, rzadko bywałam w domu. Pozycja szkolnej Jedynki przysporzyła mi dużej popularności, a jeszcze bardziej zyskałam na „wartości", kiedy gracze dowiedzieli się o moim dołączeniu do pierwszego składu szkolnej drużyny futbolistek.
Rodzice przyjęli tą wiadomość równie entuzjastycznie. Tata zrobił mi zdjęcie w nowym stroju, a mama robiła sobie żarty, jak to mama. Chociaż wiedziałam, że oboje byli bardzo zapracowani, żeby zapłacić mi za szkołę i utrzymać nas w Nowym Jorku, otrzymałam obietnicę: mieli pojawić się na każdym moim meczu. Nie powiem, że się nie ucieszyłam.
Weekend minął mi szybko, nie mogłam doczekać się poniedziałku, kolejnego treningu. Miałyśmy ćwiczyć nowe ustawienia. Trener strasznie się podekscytował i oznajmił nam w piątek,  że mamy realną szansę wygrania pucharu w tym roku w rozgrywkach międzyszkolnych. To był wielki impuls do ciężkiej pracy.
Pędziłam na angielski, kiedy zatrzymała mnie Rose.
- Spóźnimy się, błagam, chodź do klasy, napiszesz mi wszystko na kartce! – krzyknęłam i pociągnęłam ją za sobą. Trochę brutalnie, ale zdążyłyśmy na ostatnią chwilę.
- Nie mam takiej kondycji, jak ty. Pamiętaj o tym, wredna zdziro – wydyszała moja przyjaciółka. Od kiedy opowiedziałam jej ze szczegółami o rozmowie z mamą, zaczęła mnie tak nazywać. Uwielbiam ją za dystans do mojej „sytuacji".
Usiadłyśmy na miejscach, kiedy do klasy wszedł blondyn w tatuażach. Rzuciłam okiem na Rose, która pokazywała, że o tym właśnie chciała mi powiedzieć.
Gracz numer 1 przepisał się na nasze zajęcia. A do tego, cholera, usiadł za mną. Szlag.

Blondyn wyciągnął telefon, zupełnie nie zważając na nauczyciela, który produkował się, usiłując wytłumaczyć szyk zdania i umiejętność wykorzystywania poszczególnych jego elementów. Napisał wiadomość do Charliego, który siedział na samym końcu klasy.
"Ile dni?"
"Masz czas do końca sezonu. Nie spiesz się. Kto ją zaliczy - już praktycznie wygrał."
Niall specjalnie usiadł za dziewczyną, żeby móc rozpocząć działanie. Szturchnął ją delikatnie ołówkiem w plecy, na co Charlie parsknął śmiechem.
- Zostaw mnie, próbuję się skupić - wysyczała.
- Skarbie, ale...
- Odpowiedź brzmi "nie". Na następne twoje pytania też. Odwal się.
Chłopak uśmiechnął się. To zdecydowanie będzie wyzwanie.
- Chciałem zapytać, co robisz po szkole. Myślałem, że na to nie da się odpowiedzieć "nie" - zaśmiał się.
- To wstęp do kolejnych pytań, na które można. A TERAZ ZABIERZ TEN CHOLERNY OŁÓWEK, ZANIM CI GO WBIJĘ W OKO.
Blondyn wycofał się i wysłał kolejną wiadomość.
"To będzie jedna z niewielu przyjemności w tej grze. Pierwsze wyzwanie. Roześlij dalej."

15 komentarzy:

  1. Rozdział bardzo mi się podoba ;)
    @lovecarrots_69

    OdpowiedzUsuń
  2. hahahah :d "zabierz ten cholerny ołówek zanim Ci go wbije w oko! " hahah xD
    Kocham to opowiadanie! <3
    Czekam na nexta :D
    @_firefly_queen_

    OdpowiedzUsuń
  3. Zachowanie jej matki trochę mnie zdziwiło, ale no cóż... xD W każdym razie dobrze, że dziewczyna nie jest łatwa. Naprawdę nie toleruję takich :|
    ~A.

    OdpowiedzUsuń
  4. Te rozdziały są genialne! Jej mama mnie skutecznie rozwaliła, bo po co pomagać córce w takiej sytuacji i pocieszać, skoro można poradzić żeby się pieprzyła z tym najprzystojniejszym 😂😂😂
    Także czekam na następny hahahaha!
    @ilymyhemmo96

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny ;**
    @JaZetka ����

    OdpowiedzUsuń
  6. super,podoba mi sie! @pattielovescam

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam nadzieję,że masz mopa żeby po mnie wyczyścić krzesło na którym siedzę x

    OdpowiedzUsuń
  9. tgjtykrty,luyltu.;tuiotrjkdtyjkdtykftuh,fyhtyjdtykftyuydfhxdfjhsfrjhnsfrgnsdgmndghmfgh,fhj,tu
    BOŻEEEE
    ŚMIERĆ

    OdpowiedzUsuń
  10. Super opowiadanie! Interesujące i zachęcające do czytania :) Rozdział genialny! Pozdrawiam!
    http://what-tomorrow-may-bring.blogspot.dk/

    OdpowiedzUsuń
  11. Mama Clary >>>>>> haha kocham tą kobietę!
    Szturchanie ołówkiem, ehh skąd ja to znam.....
    Rozdział oczywiście super!
    /@_kalajn_

    OdpowiedzUsuń
  12. W pewnym momencie dziwnie przeskoczyłas z narracji pierwszzoosobowej(bohaterki) do 3 osobowej ( jak blondyn rozsyła SMS) a później znowu wracasz do 1osoby. Radzę tylko nad tym popracować. Reszta super ��

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo mi się podoba i na 100% będę czytać :)
    @WildRebeliant

    OdpowiedzUsuń
  14. jak dla mnie super nic nie musisz zmieniac! clary jaka buntowniczka ;D supersuprsupersuper!!!! buziaki :***

    OdpowiedzUsuń