Kolejny tydzień minął w miarę spokojnie. W piątek spotkałam się z Rose i Charliem na mieście (ja wiem, że oni skończą razem, tylko oni się jeszcze muszą o tym dowiedzieć), nie mieliśmy treningów (trener został zawieszony w obowiązkach do końca tygodnia), a Niall uganiał się za cheerleaderkami (choć raczej to one za nim, ale pewności nigdy mieć nie mogę), więc miałam względny spokój.
Dlaczego względny? Bo mój fart życiowy ostatnio nie pozwala mi przeżyć jednego tygodnia bez próby gwałtu, włamania, miłosnego dramatu i kontuzji.
Trafiła się wyjątkowo deszczowa środa. Trener wrócił z przymusowego zwolnienia i męczył nas w błocie i ulewie. Ten okrutny piach miałam dosłownie wszędzie. Lepiej nie pytać o szczegóły.
Najpierw biegaliśmy, potem przeszliśmy w podania i rozgrywanie pojedynczych akcji. Piłki nie było widać przez padający deszcz, a potem zerwał się gwałtowny wiatr, więc odesłano nas do szkoły na obiad.
Weszliśmy na stołówkę, cali ubłoceni i mokrzy, w strojach do futbolu. Wszyscy się patrzyli, siatkarki i piłkarze zanosili się śmiechem. Oni przeczekają ulewę tutaj, w suchej i ciepłej szkole.
Rzuciłam kask w kąt. Jako jedyna ubrana byłam w lekkie skórzane ochraniacze. Trener "pożyczył" je od łuczników. Nie wnikałam. Ten strój jest całkiem wygodny. Reszta, na ich nieszczęście, miała na sobie te zwykłe, plastikowe, obłożone pianką od spodu. A pianka nasiąknęła wodą, przez co stała się cholernie ciężka.
Przeszłam... nie, przeczłapałam wręcz przez całe wnętrze i wybrałam wodę do picia. Właśnie zastanawiałam się nad wyborem sałatki, kiedy ktoś chrząknął za moimi plecami. Odwróciłam się z niezbyt przyjazną miną i nastawieniem do świata. To musiał być instynkt instynkt samozachowawczy, bo zobaczyłam Sarah. Głównodowodzącą drużyny cheerleaderek.
Przeszłam... nie, przeczłapałam wręcz przez całe wnętrze i wybrałam wodę do picia. Właśnie zastanawiałam się nad wyborem sałatki, kiedy ktoś chrząknął za moimi plecami. Odwróciłam się z niezbyt przyjazną miną i nastawieniem do świata. To musiał być instynkt instynkt samozachowawczy, bo zobaczyłam Sarah. Głównodowodzącą drużyny cheerleaderek.
Wszyscy doskonale wiedzą, że futbolistki nienawidzą tych wymalowanych małp, z wzajemnością, oczywiście. Stałam tam więc, starając się nie ugotować z wściekłości i patrzyłam z wyczekiwaniem.
- Mała, tracisz mój czas i cenne dla wszystkich powietrze, więc albo mówisz jaki masz problem, albo cię zignoruję, jak zwykle zresztą.
Nazwałam ją "małą", chociaż jest wyższa ode mnie o jakieś 30 cm w szpilkach. Podeszła bliżej, stukając obcasami, aż mogłam zauważyć drobne niedociągnięcia jej makijażu maskującego. Brakowało jej tylko dwóch czarnych pasków namalowanych na policzkach, a mogłaby spokojnie robić za gracza w paintball, gdyby nie to, że pewnie bałaby się o swoje paznokcie.
- Odwal się od mojego chłopaka - warknęła, na co ja usiadłam na barierce koło półki z sałatkami i zaczęłam zanosić się histerycznym śmiechem.
- Od którego znowu? - wyjęczałam i przetarłam łzy, których nie mogłam powstrzymać. Jakbym dostała jakiegoś napadu głupawki. Sarah zmrużyła swoje wymalowane oczy do koleżanek, żeby im pokazać, że nie mam za grosz powagi.
- Jak to: od którego? Od Niall'a. Złotko, przestań go nachodzić, denerwować, on i tak ciebie nie chce.
Wtedy nie wytrzymałam. Ryknęłam takim śmiechem, że wszyscy na stołówce popatrzyli się w naszą stronę, a ja śmiałam się i śmiałam, zarażając kolejne osoby. Tak abstrakcyjne, nieprawdziwe, fałszywe i totalnie z dupy było to, co ta biedna dziewczyna powiedziała. Uspokoiłam się w końcu i pomachałam do wszystkich.
- Żyję! - wydyszałam. Rozległo się parę śmiechów. Zwróciłam się do Sarah. - Jeśli ktoś tu kogoś nachodzi to on mnie, choć na jego szczęście ostatnio tego nie robił. Więc pogadaj ze swoim chłopakiem na temat używania drzwi do wchodzenia, złotko.
Odeszłam od niej, wróciłam do podejmowania decyzji. Wahałam się pomiędzy wegetariańską, w której była moja ulubiona ciecierzyca, a taką ze smażonym mięsem wołowym i sosem śmietanowym. Usłyszałam, że Sarah psioczy na mnie ukradkiem i siada dwa stoliki od miejsca, w którym stałam.
- Ja bym wybrał tą z kurczakiem. Nie masz pewności, że to tutaj to wołowina, skarbie.
Skręciło mnie w środku ze złości, kiedy usłyszałam prześladujący mnie od początku roku głos. Może i chciałam uderzyć stojącego za mną chłopaka, ale wpadłam na lepszy pomysł.
- Och, nie! Musiałeś mnie pomylić z Sarah - odparłam dokuczliwie i spojrzałam na niego przez ramię, mrugając. Załapał, o co mi chodziło. Owinął swoje wytatuowane ręce wokół mojej szyi. Jeżeli myśleliście, że podczas mojej kłótni z cheerleaderką było cicho, to nie chcecie wiedzieć, jak cicho wtedy się zrobiło.
- Ciebie? Nigdy bym z nikim nie pomylił - powiedział donośnie chłopak. Zachichotałam, a on pocałował moje włosy. Szturchnęłam go w żebra i wymamrotałam:
- Nie przeginaj.
- A ty odwróć się, jak będę odchodził. To może być całkiem zabawny widok - wyszeptał Niall, po czym odsunął się i mrugnął do mnie zalotnie. Ludzie wpatrywali się w nas, kiedy blondyn odchodził. Sarah gotowała się ze złości. Po chwili znów pojawił się zwykły harmider, a ja zdecydowałam się na kurczaka.
- Dlaczego on nie może być taki cały czas? - zadałam sobie ciche retoryczne pytanie, kiedy szłam do kasy. Był zabawny i taki... ja wiem... ciepły? Nie chodzi mi o homoseksualizm, co to, to nie. Tylko zachowywał się tak ciepło. Jak normalny człowiek, a nie jak przodownik gry wykorzystującej ludzkie uczucia i niskie żądze.
Rose mądrze nie wspominała o całym incydencie podczas lunchu, chociaż wszyscy ze stolika patrzyli na mnie z ukosa. Skubnęłam trochę sałatki. Była faktycznie bardzo smaczna, ale w końcu wymieniłam się z Gregiem. On mi dał paczkę Doritos, jabłko i dwa batoniki. Całkiem uczciwy układ.
- Ciebie? Nigdy bym z nikim nie pomylił - powiedział donośnie chłopak. Zachichotałam, a on pocałował moje włosy. Szturchnęłam go w żebra i wymamrotałam:
- Nie przeginaj.
- A ty odwróć się, jak będę odchodził. To może być całkiem zabawny widok - wyszeptał Niall, po czym odsunął się i mrugnął do mnie zalotnie. Ludzie wpatrywali się w nas, kiedy blondyn odchodził. Sarah gotowała się ze złości. Po chwili znów pojawił się zwykły harmider, a ja zdecydowałam się na kurczaka.
- Dlaczego on nie może być taki cały czas? - zadałam sobie ciche retoryczne pytanie, kiedy szłam do kasy. Był zabawny i taki... ja wiem... ciepły? Nie chodzi mi o homoseksualizm, co to, to nie. Tylko zachowywał się tak ciepło. Jak normalny człowiek, a nie jak przodownik gry wykorzystującej ludzkie uczucia i niskie żądze.
Rose mądrze nie wspominała o całym incydencie podczas lunchu, chociaż wszyscy ze stolika patrzyli na mnie z ukosa. Skubnęłam trochę sałatki. Była faktycznie bardzo smaczna, ale w końcu wymieniłam się z Gregiem. On mi dał paczkę Doritos, jabłko i dwa batoniki. Całkiem uczciwy układ.
Niestety nadszedł czas powrotu na boisko. Jedyną dobrą rzeczą w tym wszystkim było to, że zwolniono nas z biologii. Poćwiczyliśmy parę układów, ale pogoda nam nie sprzyjała. O mało nie rozpłakałam się z ulgi, kiedy dyrektor przyszedł do nas w połowie czwartej lekcji i oznajmił spod parasola (który, szczerze mówiąc, nic nie pomagał), że mamy wracać do domu i sprawdzić wieczorem na stronie szkoły, czy jutrzejsze zajęcia też zostaną odwołane. Podobno zerwała się główna linia energetyczna i temperatura w salach spadła poniżej 15°C.
Nie narzekając, zwialiśmy do szatni zabrać swoje rzeczy. Nikt nie bawił się w przebieranie w suche ciuchy, bo deszcz na zewnątrz bezlitośnie siekł i moczył. Niektórzy, tak jak ja, zostawili na sobie nawet ochraniacze i pognali do metra, na pociąg, czy do samochodu. Ja wyszłam i zaczęłam biec w stronę metra, kiedy ktoś zatrąbił i podjechał. Zatrzymałam się, szczękając zębami. Po raz pierwszy poczułam ulgę na widok Niall,a. Zerwał się naprawdę paskudny, mroźny wiatr.
Chłopak wyszedł z samochodu, żeby otworzyć przede mną drzwi.
- Wsiadaj! - krzyknął, próbując wybić się ponad bębnienie wielkich kropli i szum wiatru.
- Mama mówiła, że nie wolno wsiadać do samochodu z obcymi! - wrzasnęłam w odpowiedzi, chociaż woda zalewała mi oczy i nic nie widziałam. No, zauważyłam tyle, że przewrócił oczami.
- Może i jestem dupkiem, ale nie wolno pozwolić damie marznąć w samym środku zalanego po brzegi Nowego Jorku, prawda?
Przekonało mnie to, grad, który zaczął padać sekundę później, jak i to, że chłopak zdążył porządnie zmarznąć i zmoknąć.
Wewnątrz było tak ciepło, że zrzuciłam buty, skarpety i zaczęłam zdejmować ochraniacze, kiedy wsiadł Niall. Zmarszczył brwi.
- Taka chętna?
- Taka mokra. Nawet o tym nie myśl - dodałam szybko, widząc zadowolony uśmiech na jego twarzy.
- O czym, Clarisso?
- Nie mów do mnie pełnym imieniem, bo dostaniesz w dziub, włamywaczu. A teraz proszę o chwilę intymnej powagi, gdyż zamierzam ukazać się w negliżu.
Zrzuciłam z siebie resztę ubrań, co jakiś czas obracając głowę Niall'a i założyłam suche. Byłam tak usatysfakcjonowana, że zapięłam pas i zwinęłam się w kłębek na siedzeniu.
- Gotowa do drogi - burknęłam. Chwilę potem spojrzałam się na chłopaka, który przyglądał mi się z dziwnym wyrazem twarzy i lekkim uśmiechem. - No CO?
- Nic - odparł i wyszedł z tego dziwnego zamyślenia. Wzruszyłam ramionami, kiedy odpalał silnik.
- No co? Gapiłeś się na mnie, jakbym miała coś na twarzy.
Blondyn zachichotał i spojrzał się na mnie, więc znowu przekręciłam jego głowę. Tym razem jednak wolałam, żeby widział drogę, która wyglądała na prawie opuszczoną. Mimo tego, kocham życie i nie chcę go tracić tylko dlatego, że jestem zabawna.
- Chcesz coś do jedzenia? Wjadę do McDrive na chwilę.
Czułam, że próbuje odwrócić moją uwagę, ale wyjątkowo mu się udało. Czułam się jak po basenie i miałam nieziemską ochotę na węglowodany.
- Dwa cheeseburgery, duże frytki, nuggetsy, Ice Tea i McFlurry. Najlepiej mega czekoladowy.
Spojrzał na mnie ponownie, tym razem ze zdziwienia. Zaśmiał się wesoło. Wyglądał tak... normalnie.
- Martwię się, że jesteś w ciąży. Może skoczymy też do apteki? - zażartował, a ja uderzyłam go w ramię z oburzeniem.
- To największa bzdura, jaką w życiu słyszałam! A poza tym, ciąża u mnie jest równie prawdopodobna, co u ciebie.
- Dlaczego? Nie uprawiałaś ostatnio seksu?
O cholera. Cholera. Cholera. Jasna cholera. O mało mu się nie wygadałam, że jestem dziewicą, a nie jestem pewna, czy chcę, żeby on tą wiedzę posiadł.
- Nie, ostatnio jakoś nie. A poza tym, miałam okres dwa tygodnie temu - wytłumaczyłam się kulawo i skupiłam wzrok na drodze. Nie przejęłam się zbytnio tym, że właśnie omawiam swój cykl menstruacyjny w obecności znienawidzonego chłopaka.
- Zawsze można to zmienić.
Rzuciłam mu spojrzenie w stylu "możesz-tylko-pomarzyć". Zamknął się momentalnie.
W McDrive nie musiał ponownie pytać o moje zamówienie, pamiętał o wszystkim. Zastanawiało mnie to, czy ma po prostu tak dobrą pamięć, czy zapamiętał, bo mnie słuchał, ale szybko przestało mnie to nurtować, bo zawiązała się wojna podczas płacenia.
- Pozwól mi zapłacić za swoją część! - jęczałam, a koleś w tych dziwnych słuchawkach przyglądał się nam z rozbawieniem.
- Daj mi spokój, kobieto, nie pozbawiaj mnie męskości. Poza tym, to tylko McDonald's, a nie Per Se, na litość boską!
Opadłam na siedzenie obrażona, kiedy podawał chłopakowi w okienku kartę. Terminal został zalany wodą, kiedy wpisywał PIN.
Podjechaliśmy do ostatniego okienka i dopiero, gdy zapach smażonego żarcia dotarł do mojego nosa zdałam sobie sprawę, jak głodna byłam. Rzuciłam się na torbę i pochłonęłam nuggetsy z sosem musztardowym razem z frytkami, a potem cheesburgery. Niall w tym czasie co chwilę chwytał spokojnie frytkę, maczał ją w moim sosie i wsadzał do ust.
Przewróciłam oczami i nabrałam łyżkę lodów. Podsunęłam mu ją pod usta. Wyglądał na rozbawionego, ale zjadł.
- Próbujesz mnie utuczyć? - spytał żartobliwie po którejś z kolei łyżce. Pociągnęłam łyka picia, uśmiechając się pod nosem. Jego dobry humor to najbardziej zaraźliwa rzecz na tym świecie.
- Może.
Skończyłam swoje jedzenie i dobrałam się do jego frytek i kanapki z kurczakiem.
- Jesteś niemożliwa! A teraz mnie chcesz zagłodzić?
- Żebyś nie marudził, wiesz, to tak na przyszłość!
Moje filtry znowu nie zadziałały. Jaka przyszłość? Nie powinnam chcieć zwiać z tego auta jak najszybciej potrafię?
Niall zacisnął usta w wąską kreskę. Och, nie. Uraziłam go? Pomyślał, że to głupie?
- Nie mówmy o przyszłości. Gwałciciele i mordercy zazwyczaj myślą o "tu i teraz".
- To niedobrze. Może czas zacząć myśleć o czymś innym? - spytałam nerwowo.
Podjechał pod mój dom i spojrzał na mnie tym dziwnym wzrokiem, który wciskał w fotel. Może dlatego, że wyrażał on jakiekolwiek uczucia.
- Próbowałem, ale nie ułatwiasz mi tego, wiesz?
*jeśli przeczytałaś/przeczytałeś - proszę o komentarz*
napiszcie w komentarzu, jeśli chcecie być informowani
przepraszam od razu, ale całość była pisana na telefonie haha
zwykle genialny rozdział, nie mogę doczekać się nexta <3♥♥♥♥♥ ❤@Maliczeg♡
OdpowiedzUsuńNo czego nie ulatwia no.? No w takim momencie no ej a tak milo bylo i wgl xd
OdpowiedzUsuńBoze kobieto co ty ze mna robisz haha. Sa cudowneee :* nie moge doczekac sie juz kolejnegoo.
OdpowiedzUsuń@froozeeen
Boże cudowny!!! KOCHAM TWOJEGO BLOGA!!!!! <3 Pozdrawiam @zuziatrawiska
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać kolejnego genialnego rozdziału ♥ mam nadzieję, że będzie szybko, bo naprawdę nie mogę się doczekać :D kocham ciebie za to, że piszesz tak genialne ff jeju ♥ ;-)
OdpowiedzUsuńKocham!. Kocham!. Kocham!. Zajebisty :* Życzę weny <3 Do następnego :* ;>-AGA
OdpowiedzUsuńŁooo takiego czegoś się nie spodziewałam, będę częściej zaglądać na twojego bloga. Każdy rozdział jest genialny, nawet jeśli jakiś jest kótki to cudo !! Czekam na dalszą część ;**<3//Kxx
OdpowiedzUsuńTrafilam na to ff calkiem przypadkiem wczoraj, a dzis skonczylam czytac wszystkie rozdzialy no i zakochalam sie w tym ff. Czekam na nexta jak szalona, bo kurde to jest serio dobre :3 z poczatku myslam ze ona bd z Charliem i wsciekalam sie jak okazalo sie ze tylko przyjazn, ale kiedy na imprezie Niall tak sie o nia troszczyl, zakochalam sie w nich jako parze. Pozniej wyszla ta sprawa z gwaltem czy cos i sie zleklam, wciaz nie daje mi to spokoju, ale ten rozdzial sprawil ze jestem mega podjarana ich relacja i wprost nie mg no kxkskskw. On ja kocha,tylko nie chce sie sam przyznac, a ona jest nastawiona lekko sceptycznie, a mimo to jakas czesc jej juz wie ze to silne uczucie, jednak rowniez nie chce sie przyznac. To wrecz cudowne i nie moge sie doczekac :3 prosze o dopisanie mnie do informowanych @Daria_Officiall
OdpowiedzUsuńTen rozdział był taki kochany sibdnd
OdpowiedzUsuńA końcówka mnie rozwaliła😱
Co on jej tam powie?!
Czekam na kolejny bo ahvsje
@iloveei
P.S dziękuję za informowanie mnie o rozdziałach na tt, bo mogę być na bierząco, ale ostatnio coś mi nie przychodzą powiadomienia dlatego czytam dzień później😞
Lubię takiego Niall'a :)
OdpowiedzUsuńOch Clary i Horan tak do siebie pasuję ( oczywiście według mnie)
Rozdział bardzo mi się podoba :)
Już nie mogę doczekać się kolejnego.
@lovecarrots_69
Świetny, świetny jak zwykle. Clary i Niall są hsjwidoif. On taki słodki ona tak niedostępna. Życze weny i czekam na kolejny twoja najwększa fanka
OdpowiedzUsuńWeronika xx
KOCHAM ! KOCHAM ! KOCHAM ! Ten rozdział był mega kochany <3 z niecierpliwością czekam na następny :) życze dużo weny ! :D
OdpowiedzUsuńSuper rozdzial, jest taki kochany i wgl :D
OdpowiedzUsuńPisz dalej, prosze. /Kim
Myślałam, że się dodał mój komentarz, bo czytałam w szkole, ale jednak nie :( Wybacz ;*
OdpowiedzUsuńNiall mnie intryguje coraz bardziej ;D coś czuję, że Clary mu się podoba ;D
~A.
Kocham! Najlepsze ff, a rozdzial adxychvnkdrh
OdpowiedzUsuń@mypurplejustinx
💘
OdpowiedzUsuńOmg omg kiedy next?? Xxx
OdpowiedzUsuńDołączam się do pytania. Kiedy next?
OdpowiedzUsuńwhsdygbqwudiwegduiwend
OdpowiedzUsuńKocham ten rozdział
Jest taki świetny!
Dużoooo wenyy! xx
Ps. Mogę być informowana na tt? @kochamprincess
Właśnie zaczęłam czytać twojego bloga i jestem pod wrażeniem :)
OdpowiedzUsuńRozdział jest fenomenalny, czekam z niecierpliwością na następny. Pozdrawiam!
Hej, wszystko dobrze? Codziennie tutaj przychodze i od jakiegoś czasu się nie odzywałaś. Martwie się :c już nawet nie chodzi o rozdział, tylko czy wszystko dobrze :c x
OdpowiedzUsuńHejka^^
OdpowiedzUsuńKiedy Next? Już dawno nie było rozdziału...