środa, 25 lutego 2015

ROZDZIAŁ 12

Dotarłam do domu, gdzie siedziała Rose z moją mamą. Próbowałam wyglądać na bardzo chorą i nawet się nie musiałam zbytnio starać, bo na pewno wyglądałam koszmarnie. Rozwiane na wszystkie strony świata włosy, czerwone policzki i oczy, mina zbitego psa. Zawlokłam się do sypialni powoli, po schodach (tak, tak, było nas stać na dwupiętrowy apartament na Manhattanie, powinnam być szczęśliwa, bo ja pławię się w luksusach, podczas gdy Rose musi mieszkać w pokoju z dwójką rodzeństwa), a potem rzuciłam się bezwładnie na łóżko.
Żebyśmy mieli jasność: nie czułam w tym momencie nic. Byłam absolutnie wyprana z emocji, w końcu, kogo by nie wymęczyły takie podchody, ochrona własnej niewinności i naprawianie błędów pewnych upartych głąbów, którzy do tego są kompletnymi dupkami. Nie wiem, co sobie myślałam: że rzuci mi się w ramiona i podziękuje na kolanach za troskę i wyzna miłość? Aż tak żałosne moje myśli chyba być nie mogły. Z naciskiem na CHYBA, bo te małe sukinkoty już nie raz wędrowały w miejsca, w które nie powinny.
- Dobra, opowiadaj - powiedziała Rose i rzuciła się za mną na łóżko. Odetchnęłam, jakby z ulgą. Czułam potrzebę natychmiastowego wygadania się.
- Poszłam do niego, mieszka na starych magazynach, a to cholernie daleko od stacji metra, więc w sumie to biegłam. Trochę na niego pokrzyczałam, ale to nic nie dało. Jakbym mówiła do tej ściany, choć myślę, że ściana przyjęłaby o wiele więcej do wiadomości. Chciał mnie do siebie zaprosić, nawet wtedy chciał wygrać w grze.
Mówiłam bardzo szybko, ale ostatnie zdanie wyszeptałam. Dopiero wtedy napadły mnie emocje. Po moich policzkach popłynęły łzy. Przyjaciółka objęła mnie ramieniem. Wyczułam, że też się rozpłakała.
- Dlaczego ja zawsze trafiam na dupków? - wyszlochałam żałośnie i wtuliłam się w nią.
- Nie martw się, ja też - wyszeptała Rose.
Nie wiem, skąd moje nagłe zamiłowanie do przytulania. Przez całe życie przytulałam się tylko do mamy i babci, czyli mamy taty. Zapewne winna jestem temu ja, bo mam zboczenie na punkcie słuchania tego cholernego i zdradzieckiego bicia serca, które nigdy do nikogo nie należało.
Musiałam coś z tym zrobić. Ignorować? Zaprzyjaźnić się? Wszystkie opcje w połączeniu z Niall'em nie wyglądały zbyt obiecująco. Żaden z niego przyjaciel, a ciężko jest ignorować kogoś, przed kim tłum się rozstępuje i ucieka z wrzaskiem.
W końcu się uspokoiłyśmy, zeszłyśmy do mamy na herbatę, bo wołała nas niejednokrotnie. Pewnie bała się wejść na górę i zastać nas w stanie, w jakim się znajdowałyśmy. Wypytała nas łagodnie, dlaczego uciekłam z lekcji, ale nie ze mną te numery. Jako dziecko psychoterapeutów nauczyłam się rozróżniać ich sztuczki i nie dać się na nie nabierać. Kopałam Rose pod stołem za każdym razem, kiedy mama próbowała coś z nas wycisnąć. Mam nadzieję, że nie narobiłam jej za dużo siniaków.
- Jesteś taka inteligentna, Clary. Powinnaś się spełniać w zawodzie psychologa - powiedziała wreszcie mama, kiedy poddała się. Usłyszałam dziwną nutę w jej głosie.
- Nie mogę odbierać biednym, manhattańskim psychoanalitykom ich pracy, to by się mijało z celem. Zacznę brać odżywki, chodzić częściej na siłownię, wyrobię sobie mięśnie i będę grała w męskiej drużynie futbolistów - zażartowałam dla rozluźnienia sytuacji. Mama nie wytrzymała i zaczęła się śmiać. Nie wychodziło jej udawanie poważnej. Czasami się zastanawiam, czy do ludzi z depresją też się tak chichra. Jeny, ta kobieta nie zna żadnych granic.
- Dziękuję za pyszną herbatę. Nie wiedziałam, że jest coś takiego, jak czerwonokrzew.
Rose wstała i mnie przytuliła. Przytuliła też moją mamę. Fajnie by było być taką otwartą na kontakty z innymi jak ona. Niestety, mogłam tylko pozazdrościć.
- Może lepiej jutro nie przychodź do szkoły - dodała na pożegnanie i prawie wyleciała z pomieszczenia. Mama tylko wzruszyła ramionami i wróciła do picia herbaty.
- Nie martw się, i tak pójdę - szepnęłam konspiracyjnie i wróciłam do pokoju. Miałam ochotę na posłuchanie ostrej muzyki i zniszczenie czegoś. Niestety, praca domowa nie mogła czekać wiecznie, a przez okres mojej chwilowej depresji narobiłam sobie strasznie dużo zaległości.

Następnego dnia usiadłam w ławce na pierwszej lekcji i zaczęłam szukać zaległych prac do oddania, kiedy poczułam szturchnięcie naostrzonym ołówkiem prosto w prawą łopatkę. Moje serce przyspieszyło. Głupia pompa do krwi, zdradza mnie. To tylko Niall.
Przybrałam najbardziej obojętną minę, na jaką było mnie stać i odwróciłam się w jego kierunku. Wyglądał zbyt dobrze, jak na ucznia zwykłego liceum. Przez biały t-shirt prześwitywały tatuaże, a czarne okulary miał zatknięte na głowie.
- Co? - moja mało elokwentna wypowiedź spotkała się z jego uśmiechem.
- Miałaś rację.
Zamurowało mnie. Ten wredny i niepoprawny chłopak mówi mi, że miałam rację. Boże Narodzenie nadejdzie wcześniej, a Świat zacznie się rozpadać, jeśli to prawda.
- Co?! - powtórzyłam trochę głośniej, niż zamierzałam. No dobra, wydarłam się.
- Miałaś cholerną rację, goniąc mnie do szkoły. Miałaś rację. Ej, ludzie - wrzasnął na całą klasę - ta oto kobieta miała absolutną rację, jak zawsze!
- Zamknij się - syknęłam, chociaż rozbawiło mnie to przedstawienie. Jego najwyraźniej też, bo patrzył na mnie z rozbawieniem, które w parę sekund przeszło w dziwny magnetyzm. - I przestań się tak patrzyć. Wyglądasz, jakbyś miał mnie zaraz zjeść.
- Uwierz, że nie to miałem na myśli.
Odwróciłam się z powrotem w stronę tablicy i biurka nauczyciela, który na szczęście wszedł do klasy. Czułam dziwny ucisk w żołądku i spojrzenia ludzi na plecach. Żeby się rozluźnić, wyciągnęłam telefon i napisałam SMS-a do Rose.
"Jak myślisz, jesteśmy z Charliem parą, czy nie?"
Nie mam bladego pojęcia, dlaczego właśnie o to zapytałam, ale to pytanie dręczyło mnie od czasu, kiedy chwyciłam go za rękę.
"Nie."
Tylko tyle? NIE? Ktoś ma zły dzień. Albo...
"Rose, czy on ci się podoba????"
Zero odpowiedzi. WIEDZIAŁAM. Ona jest o niego zazdrosna! A ja głupia tego nie zauważyłam wcześniej. Rozwaliłam się z zadowoleniem na siedzeniu, które do wygodnych nie należało i zaczęłam sortować z emocji notatki i prace. Rozmyślałam nad tym, jak poprawić przyjaciółce nastrój. Wpadłam na mało dojrzały, ale skuteczny pomysł.
Po lekcji szybko oddałam wszystkie wypracowania i zadania domowe. Nauczyciel spojrzał na mnie z dumą, ale nic nie powiedział, więc wybiegłam z klasy i skierowałam się prosto na Rose, która szła tuż obok Charliego. Rozpędziłam się i wpadłam na nią. Upadła prosto na chłopaka, a ja na...
- Niall - wydyszałam cała zadowolona z siebie. Patrzyłam przez chwilę, jak moi przyjaciele śmieją się z tego incydentu, po czym skierowałam swój wzrok na niego. Wyrwałam się z jego objęć. Plan był nieco inny. - Dzięki.
Przemówiła przeze mnie czysta grzeczność. Właśnie uratował mój tyłek przed potłuczeniem, bo prędkość, którą rozwinęłam na tych parunastu metrach, do najmniejszych nie należała. Impet byłby potężny.
- Ta, nie ma sprawy. Właściwie to sama wpadłaś mi w ramiona, co za zbieg okoliczności. Dużo ich ostatnio.
Ohooo, włączył mu się tryb: dupek.
- Masz rację, dużo.
Spojrzał na mnie z błyskiem w oku i podjął walkę.
- W końcu całkiem sporo ludzi przychodzi pod nie swój dom.
- Albo nie do swojego pokoju.
Zaczął zbierać się wokół nas tłum ciekawskich.
- Wali w czyjeś drzwi.
- Przechodzi przez nie swoje okno.
Nie zamierzałam się poddać.
- Wrzeszczy na domowników.
- Lub ich całuje.
Ludzie załapali, o czym mówiliśmy. Rozległy się chichoty i gwizdy.
- Trzeba zadbać o ochronę okien.
- Albo zacząć korzystać z czegoś takiego, jak drzwi! - wkurzyłam się. Serio? On mi będzie wypominał to, za co jeszcze niedawno był mi wdzięczny? Przeszłam koło niego, a raczej próbowałam, dopóki mnie nie zatrzymał.
- Jeszcze nie skończyliśmy - warknął. Wyszarpnęłam swoje ramię z jego uścisku.
- Myślę, że jednak tak - odparłam chłodno i odeszłam, zostawiając go samego wśród ludzi, którzy zaczęli się śmiać. Blondyn chyba nie miał zamiaru się poddawać. Wybiegł przede mnie i mnie zatrzymał.
- Czego ty ode mnie oczekujesz? - wrzasnął. Przybrałam obronną, choć zdeterminowaną postawę.
- Od ciebie? Niczego.
- Próbowałem być wobec ciebie w porządku, bo... bo...
- Bo co?!
Jego bezbronne spojrzenie rozwaliło mnie w tamtym momencie na małe kawałki.
- Bo jesteś jedną z niewielu osób, które powinny być zawsze dobrze traktowane!
Chyba spodziewał się z mojej strony jakiejś reakcji, ale nic takiego nie nastąpiło. Stałam, jak słup. Niall prychnął, wyminął mnie i przeszedł przez tłum równie otępiały, jak ja.

*jeśli przeczytałaś/przeczytałeś - proszę o komentarz*

11 komentarzy:

  1. świetny rozdział, wreszcie zaczyna się coś pomiędzy nimi dziać! uhuhu, niall wybuchnął ze swoimi uczuciami. :')

    OdpowiedzUsuń
  2. O.Mój.Boże ten rozdział całkowicie mnie rozwalił a czytałam go na lekcji więc musiałam panować nad emocjami xD
    Jak zwykle można określić go tak:
    Jshsjasusshajsvsvgxisiebsvs
    Koochaam :**
    życzę weny i do następnegoooo!!
    @frooozeen

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow... jak się oddycha?
    Ten rozdział jest mega! I jeszcze te wyznanie Niall'a. No chyba nie mogło być lepiej
    Normalnie uwielbiam to.
    Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.
    @lovecarrots_69

    OdpowiedzUsuń
  4. Uuuuuhuuu nareszcie coś więcej między nimi iskrzy :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Niallerek coś zaczyna dziwnego czuć jej względem i wszyscy wiemy że będzie lof foreva ale te patałachy nadal żyją w niewiedzy xD
    Rozdział genialny, czekam na rozwinięcie sytuacji xx
    @ilymyhemmo96

    OdpowiedzUsuń
  6. Najal ty tak nie szalej z tymi słowami, bo jeszcze się wyda, że coś do niej czujesz hahaha XD
    A tak serio to fajny rozdział:* Czekam na next!
    /@_kalajn_

    OdpowiedzUsuń
  7. Cholera jasna oshsndje
    Niall>>>
    Clary>>>
    Oni razem>>>
    Po prostu ten rozdział>>>
    Czekam na kolejny bo moje emocje są jak jedno wielkie zihsnh
    @iloveei

    OdpowiedzUsuń
  8. O matko jedyna. No tego się nie spodziewałam. Rozdział genialny. Jak zawsze a końcówka wbiła mnie w fotel. Genialna robota.
    Pozdrawiam i życzę weny twórczej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jezu nie mogę doczekać się następnego

      Usuń
  9. O mój Boże, co za nagły zwrot akcji! Ciekawi mnie, jak to dalej się potoczy :)
    ~A.

    OdpowiedzUsuń